Ile Was tu było

piątek, 14 października 2016

ROZDZIAŁ IV



                                                      DANGEROUS REALITY...


POV  LIAM:
-CO???- jak to???- zapytałem
-jeszcze nie wiem, zwolnili go z więzienia
- ale jest zabójcą i miał 25 lat wyroku!
- polskie prawo…- wzruszyła ramionami
- co masz teraz zamiar zrobić?
- dalej żyć-odpowiedziała lekko, zupełnie w stylu Mag
- jak by nic się nie stało?
- a co?- zeszła z nami po schodach- jestem przeszkolona, w domu mam ochronę, a przy sobie mam glocka, nic mi się nie stanie, poza tym nie mogę żyć zamknięta w domu, myśląc, że mnie znajdzie i zabije, muszę normalnie funkcjonować- poklepała mnie po ramieniu
- wiesz co zamierza i się nie boisz?- zapytał Lou
- tak- podeszła do kuchni-już nie raz mi groził, nawet na rozprawie groził mi że jak ucieknie to mnie znajdzie, zgwałci i zabije- dodała poważnym głosem- za to, że byłam świadkiem w sprawie i że dzięki moim staraniom siedział w więzieniu.

-Ej!!! „Słodkie życie” już leci!!!- przerwał Lou, mówiąc o ulubionym serialu chłopaków, no chyba nie wszystkich, bo Niall bardzo się skrzywił
-Mogę zostać? Nienawidzę tego serialu- westchnął
- Jasne, spoko, nie ma problemu-uśmiechnęłam się-zrobię coś do jedzenia

POV. NIALL:
- Pomogę ci- podszedłem do kuchni z nią- Radzisz sobie tak łatwo ze wszystkim, sama załatwiasz wszystko, papiery, rachunki itp., praktycznie nie reagujesz na wieść o tym że uzbrojony psychopata szuka cię gdzieś po mieście z siekierą no i nie przeszkadza ci samotność. Jak ty to robisz?- zapytałem, krojąc pomidor do sałatki,
- Jakoś muszę, uśmiechnęła się- poza tym, trochę się boje, fakt, ale nie mogę dać się sterroryzować, bo dokładnie mu o to chodzi. Byłam samotna praktycznie odkąd byłam nastolatką, bo „rodzice” nie potrafili zrozumieć, że jestem inna, że nie lubię discopolo, a poza tym, byli zbyt starzy, kiedy mnie urodzili, po prostu była między nami zbyt duża różnica wieku. Czasami wyglądało to tak, że poza podobieństwem różniliśmy się bardzo, tak jak by mnie podmienili w szpitalu czy coś…- westchnęła, wpatrując się w deskę do krojenia.

 Nie wiedziałem co powiedzieć, ja praktycznie nie miałem żadnej traumy w dzieciństwie, oprócz rozwodu rodziców. Musiałem zmienić temat.

- Co to te… diskio… disco… polio?- nie potrafiłem tego poprawnie wypowiedzieć
- Discopolo- zaśmiała się- nie musisz wiedzieć i nie żałuj. Nie zryło ci psychiki- zaczęliśmy się śmiać
- Ok, no to co teraz?- westchnąłem, wycierając ręce
- Hm.. wszystko zrobione, a żeberka w miodzie dochodzą w piekarniku. Zrobiłam więcej, bo jak znam życie, za jakieś pół godziny wejdą tu chłopaki i będą przeżywać kolejny odcinek, w którym reżyser miał kogoś uśmiercić, a jednak w cudooowny sposób bohater przeżywa- przekręciła oczami
- O NIE!!! nienawidzę tego serialu- zaśmiałem się

- przepraszam, muszę odebrać- wyjęła telefon i podeszła do salonu-Tak? Cześć, poczekaj ok? No dobra, za 5 min. na wyświetlaczu tak? Ok, pa- nic  tego nie zrozumiałem 
- Sorki, nie będzie ci przeszkadzać jak porozmawiam z koleżanką z pracy?
- nie, jasne, spoko- uśmiechnąłem się, zaciągając się pysznym zapachem żeberek, które już dochodziły w piecu
- no to siadaj na sofę- pokazała mi palcem- i poczekaj, ok?
- jasne-odparłem
Mag poszła gdzieś po notatki, po czym spod sufitu wyciągnęła duży wyświetlacz, który obsługiwał funkcję skype-a
- praca- wyjaśniła moje zdziwienie

POV MAGGIE :
-Halo?- rozpoczęłam rozmowę
- Cześć- odpowiedziała Natalie- widzę, że nie jesteś sama…- dodała, spoglądając na Nialla, trochę dziwnie patrzącego na całe zajście
-  spoko, mów- machnęłam ręką
- Nic nie słyszałaś?- spytała Natalie
- A co miałam słyszeć?- zapytałam mocno zdziwiona
- Eh, włącz TV na 199- westchnęła, tak też zrobiłam. Przez ostatnie nasze spotkania nie miałam czasu obejrzeć TV. Ukazał się mi program informacyjny, a po 5 minutach, sprawa, która mnie interesowała. 
„pechowa pomyłka tłumacza” opisywała wielką, karygodną pomyłkę w tłumaczeniu „na żywo” . Na wysokich szczeblach rozmów to niewybaczalne.
- dlaczego posłali tam jakiegoś młokosa?- zapytałam lekko wkurzona- Natalie wzruszyła ramionami- na szczęście obrócili wszystko w żart, ale dziennikarze non stop o tym gadają…- westchnęła
- i co ja mam z tym w związku- zapytałam
- szef kazał ci przekazać, że za tydzień jedziesz do nas potłumaczyć kilka konferencji i doprowadzić do porządku „szkółkę”- wyjaśniła.
- eh… no ok, zaraz załatwię sobie bilety i ogarnę pracę- uśmiechnęłam się do Natalie
- W końcu się zobaczymy- mrugnęła do mnie oczkiem- A! Możesz wziąć ze sobą jedną osobę- dodała i rozłączyła się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~   -co to było?- zapytał Niall
- praca-westchnęłam- chcesz ze mną jechać do Waszyngtonu?- zapytałam
- serio? Mogę?- zapytał 
-jasne, czemu nie- uśmiechnęłam się
- a tak z ciekawości: dla kogo pracujesz i co robisz, jeśli mogę wiedzieć-zapytał
- tylko mi tu nie zemdlej- odpowiedziałam, wiedząc, że bardzo chciałby poznać jedną osobę- jestem tłumaczem rangi 5- najwyższej i pracuję dla………………………Prezydenta USA, Baraca Obamy!!!- wykrzyknęłam
- CO???!!! NIE, nie wierze! Ej, chłopaki- krzyknął do chłopaków gorąco komentujących kolejny odcinek -Maggie pracuje dla Baraca Obamy! ROZUMIECIE???! OBAMY!!!- POTRZĄSNĄŁ Louisa
-Okej, okej, uspokój się- co tak pachnie?- zapytał Lou
- Siadajcie do stołu- poleciłam

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć Wam!!! Powracam z nowym rozdziałem, akcja leniwie się rozwija, ale nie bójcie się- za kilka rozdziałów, będzie gorąco :)  dziękuje za tyle wyświetleń i proszę o komentarze, które mnie motywują i wiem, że Wam się to podoba ;), oraz proszę o posty na Twitterze z hasztagiem:
#ItrustyouPL
Do zobaczenia Directioners!!! ^^

niedziela, 9 października 2016

ROZDZIAŁ III





{Niall}:
Przez te kilka sympatycznych dni bardzo zaprzyjaźniłem się z Maggie. Do tego stopnia, że całą paczką spędzaliśmy z nią wszystkie wolne wieczory. Oglądaliśmy filmy, komedie, dowiedziałem się również, że tak jak ja, lubi golfa. Dziś mieliśmy iść po nią do pracy, a później zrobić sobie wieczór fast-food-u, jako że Mag. bardzo dobrze gotuje, a o wypadzie do jakieś knajpy z nami nie było mowy. Podała nam adres, pod który mieliśmy przyjechać, a gdy pojechaliśmy tam, ucieszyliśmy się, że jej to końcówka tej samej ulicy, w której mieszka Maggie i my. Na szczęście była to dzielnica głównie staruszków i małżeństw po 40-stce, którzy mieli już dorosłe dzieci, więc choć czasami mogliśmy odetchnąć od fanek i paparazzich.
Budynek był piękny i ogromny, cały przeszklony, z nazwą : „GŁÓWNA SZKOŁA...”, a reszty nie byliśmy w stanie zobaczyć, gdyż zasłonił je nam robotnik, chyba malujący literki farbą fluorescencyjną. Spojrzeliśmy na Liama, ale nic nam nie powiedział. 
Gdy weszliśmy do środka, w portierni dziewczyna powiedziała, że Maggie się nas spodziewa i żebyśmy pojechali windą na 2 piętro i zaczekali w poczekalni. Gdy znaleźliśmy się już na miejscu, wszyscy opadliśmy na miękkie kanapy, oprócz Liama.
- No co tak stoisz? Przecież pewnie zajmie jej to jeszcze trochę czasu…- westchnął Lou, wylegujący się na fioletowej kanapie.
- Nie, tak sobie patrzę, lubię oglądać, jak pracuje, ale tylko jak tego nie wie, bo bardzo tego nie lubi- uśmiechnął się
Powoli podszedłem do okna i natychmiast machnąłem ręką do reszty chłopaków, którym, tak jak mi, szczęki opadły.
No tego się nie spodziewałem. Maggie nauczycielką tańca? Myślałem, że jest jakąś sekretarką, czy coś... Liam, na widok przechodzącej dziewczyny zamknął nam buzie. Wpatrywaliśmy się w nią jak zaklęci: zwinnie i pięknie powtarzała układ taneczny z grupą nastolatek. 
- Szybko, na kanapy, skończyła i zaraz tu będzie- polecił Liam, bo wiedział, że po kazdym treningu, Maggie musi pojechać na 2 piętro, zapisać formalności w zeszycie trenera,- nie może wiedzieć, że patrzyliśmy.
Po tym wszystkim, spędziliśmy miło wieczór z filmami, fast-foodami i Maggie uczącą nas Polskich słówek.

Nagle, zadzwonił do niej telefon, a po zakończeniu rozmowy, ze zdezorientowaną i przerażoną miną powiedziała do nas, choć patrzyła prosto na Liama, jedynego wtajemniczonego w sprawę:
- Znalazł mnie

***
Hejka diretioners!!!! Prezpraszam, na prawdę przepraszam za moją dłuuugą nieobecność i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie ;) . Postaram się, żeby rozdziały dodawane były cyklicznie. Proszę Was o komentarze, choćby nawet kropka, taki znak, że jesteście, a widzę, że jakieś cudowne duszyczki to czytają ;) ^^.
DO ZOBACZENIA KOCHANI!!! ^^ :*






piątek, 22 lipca 2016

ROZDZIAŁ II

FIRST...


HUH?- kto o tej porze  w sobotę?- ze snu wyrwał mnie domofon- Tak?
- Hej {t.i}! Tu Niall z tej strony- Niall??? 
- Nie obudziłem cię?- kłamiąc odpowiedziałam :
- Nie, miałam już wstawać- przeciągnęłam się. A miałam takie plany na sen… O co chodzi?- zapytałam
- Mieliśmy się wybrać na ryby
- No wiem, Liam mi mówił- ziewnęłam 
- Tak, tyle że 3 km od domu wysiadł nam wóz. Liam polecił, żebym do ciebie przyjechał rowerem, który wzięliśmy , bo podobno znasz się na samochodach- ze zdziwieniem dodał. No tak, mało która dziewczyna zna się na częściach samochodowych...
- No dobra, gdzie jesteście? 
- Niedaleko [………………………………………………..],
- No dobra, zaraz wstaję, daj mi chwilę na ubranie się i wchodź- poleciłam i szybko pobiegłam do łazienki. 15 minut później byłam gotowa
-Już? Wow, zajęło ci to o wiele mniej czasu niż zwykle dziewczynom
-Nie jestem zwykłą dziewczyną- odpowiedziałam i dodałam- Chodźmy już, zapakuję ci rower do bagażnika. No co?- zapytałam, nie wiedząc, dlaczego Niall przygląda mi się z uśmiechem.

- Nic, nic, masz fajną torbę
- Ach, dzięki, to moja szczęśliwa torba, zawsze zabieram ją ze sobą w podróż, poczekaj tu, muszę zmienić auto
- Zmienić? To masz ich więcej niż jedno?
- Tak, mam też 7 osobowe, bo tak się nie zmieścimy- wsiadaj, poleciłam
                               ****
- No nareszcie jesteście- powiedział Liam- {t.i}- możesz zajrzeć- palcem wskazał  na samochód
- Jasne- odrzekłam i wzięłam się za robotę

                                                 ************
- Wygląda na to, że ktoś przeciął  wam przewód paliwowy- powiedziałam po dokładnym obejrzeniu samochodu pod maską,
- sugerujesz sabotaż?- zapytał Lou
- nie jestem pewna, ale za to na 100 % jestem pewna, że takich obrażeń samochód nie doznaje na skutek niewłaściwej jazdy . Chłopaki, przewód paliwowy przeciął amator, spójrzcie na ślady. Przecięto go jakimś ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem . Więcej powie wam mój znajomy mechanik. Wsiadajcie do wozu, a ja podczepię wasz samochód do mojego.

***
- Wow, silna jest- powiedział Harry, zajadając się kanapką i patrząc przez tylne okno samochodu
- No, idzie jej to z taką łatwością- dodał Niall
- Bo była w wojsku- z dumą odpowiedział Liam
Harry&Lou&Niall- CO???!!
- No co? To prawda, rok spędziła w  wojsku
- A, ale jak to? Przecież po niej tego nie widać; chuda, drobna dziewczyna,- powiedział  Harry

*** 
- No, już skończyłam- dodałam i ruszyliśmy powoli. 
„Automatyczne wybieranie. Proszę podać, numer lub nazwę- odezwał się automatyczny telefon- Joe
- {t.i}! Jak dobrze Cię słyszeć- usłyszałam znajomy głos z lekkim, włoskim akcentem- co słychać?
- Szykuj się na vana z przeciętymi przewodami paliwowymi- odrzekłam z uśmiechem i spojrzałam na Liama siedzącego obok mnie,
- Już się robi!- wykrzyknął i się rozłączył.

Samochód zostawiliśmy u mojego znajomego i pojechaliśmy do mnie. 
- Rozgośćcie się- dodałam, zdejmując kurtkę- Przepraszam Was, ale za godzinę będę musiała iść do pracy- dodałam
- w sobotę pracujesz?! Krzyknął Lou
- Niestety, ale podoba mi się ta robota, poza tym , mam tylko 2 grupy dzisiaj, jak chcecie to możecie po mnie przyjechać- uśmiechnęłam się do nich, Liam zna drogę
- Ok, spoko, chętnie zajrzę do „miejsca pracy w sobotę” ironicznie dodał Lou.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

HEJKA! KOLEJNY ROZDZIAŁ JUZ ZA NAMI, MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WAM SPODOBA I PRZEPRASZAM,  ŻE TAKI KRÓTKI  ;)
A CO TAM U WAS? JAK MIJAJĄ WAM WAKACJE? MAM NADZIEJĘ, ŻE DOBRZE I MAM NADZIEJĘ, ŻE DOSTANĘ OD WAS KOMENTARZE, BARDZO MI POMAGAJĄ ;) :*

niedziela, 5 czerwca 2016

ROZDZIAŁ I

                                                                 START...



Uf, nareszcie w domu- z wielkim westchnięciem wniosłam pełne torby zakupów i rzeczy ze szkoły. Jerry!  - z zaciekawieniem staram się zobaczyć, gdzie jest mój ukochany towarzysz. O, tu jesteś- widząc go w salonie poszłam do niego. Jeny, niedługo będziesz cięższy ode mnie- z uśmiechem ale i z zdziwieniem podeszłam do kuchennej szafki, z której wyjęłam jego ulubioną karmę. Proszę- podałam mu miseczkę karmy i wody, a sama zaniosłam torby z jedzeniem do kuchni. Podczas tego zajmującego zadania w tle usłyszałam cover  piosenki „One Way Or Another”  . Rety, Liam dzwoni- wyjęłam z kieszeni mój telefon i odebrałam połączenie.
-No hej- przywitałam się z moim przyjacielem
- Siemka- usłyszałam dobrze znany mi głos- Jesteś w domu?
- Już tak, a co?- z zaciekawieniem zapytałam
- Potrzebuję pomocy! Jutro mamy galę, a w moim garniturze pękł rękaw! {t.i} Wiem, że jesteś dobrą krawcową, pomożesz???- z desperacją westchnął, 
- No jasne, wpadaj,  coś zaradzimy
- Dzięki! Będę za pół godziny- powiedział i rozłączył się.
Wiedząc, że Liam będzie dopiero za pół godziny, postanowiłam coś dla niego ugotować. Ciągle się śpieszy, koncerty, wyjazdy, wywiady- nie je zbyt dobrze. Zwykle zjada szybko coś na mieście,  coś, w czym na pewno jest więcej konserwantów, niż składników odżywczych. Zrobiłam jedno z jego ulubionych dań: spaghetti. Po chwili znów słyszę ulubioną melodię.
-Co chciałeś?- kładę słuchawkę  na ramię, bo mam zajęte ręce
- Cześć, co byś powiedziała jak bym kumpli przyprowadził? A co tam tak skwierczy?
- Eh, no ok, dowiesz się jak przyjdziesz
- Ok, to do zobaczenia
-Cześć 
 Uh, całe szczęście że zrobiłam więcej tego spaghetti- pomyślałam, przykrywając patelnię z daniem, by zbytnio nie wystygło.
Skoro mają być goście, to trzeba ogarnąć dom- z uśmiechem pogłaskałam Jerry'go. Trochę odkurzyłam kanapę i ogólnie cały salon, potem poszłam na górę i ogarnęłam się, bo całe moje ubranie było upaćkane sosem. Założyłam na siebie luźną koszulkę z nadrukiem i spodnie dresowe, bo lubię wygodę. Adidasy postanowiłam zostawić w szafie i założyłam swoje ulubione kapcie. Usiadłam po turecku na kanapie i włączyłam tv, czekając na gości. 15  minut po wyznaczonym terminie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zza uchylonych drzwi ujrzałam Liama i kogoś parkującego samochód na moim podjeździe.
-Hej, nie będzie ci przeszkadzać, jak zaparkujemy na twoim podjeździe?
- Nie, jasne, wchodź- zapraszającym gestem otworzyłam drzwi. Po chwili do domu wszedł Liam, a tuż za nim troje jego przyjaciół.          
- Cześć, jestem Harry- nieznajomy szarmancko się do mnie uśmiechnął i podał mi dłoń, 
- Cześć, {t.i} jestem- odwzajemniłam gest i powiedziałam, by wchodził do środka
- Louis- kolejny przyjaciel Liama przywitał się ze mną
- A ja Niall- ostatnim  z nieznajomych był szatyn z zafarbowanymi końcówkami włosów. Miał irlandzki akcent. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Miło mi Was poznać, jestem {t.i}- powiedziałam  i zaprosiłam ich do środka,
- Rozbierajcie się, proszę, tu są kapcie- wskazałam i zawołałam Liama do kuchni
- O, O! Ja chce te z marchewkami! - usłyszałam z przedpokoju i się zaśmiałam
- Uwielbia marchewki – rzekł przyjaciel, 
- Wiem- odpowiedziałam- przecież jestem Directionerką
- Ah, no tak, zapomniałam, że wiesz o nas więcej niż my sami- zaczęliśmy się wspólnie śmiać, 
- Zaprowadź chłopaków do salonu i nakryj do stołu, a ja przygrzeję obiad- poleciłam
- Nie musiałaś robić obiadu- westchnął, biorąc zastawę sztućców, 
- Przestań, dobrze wiem jak jesz: szybko i na mieście, a przecież musisz mieć energię- popędziłam go, a sama zaczęłam nosić naczynia do salonu.
Mniam, wygląda smakowicie- Niall,Louis, Harry,Liam potarli ręce z radości
Nakładajcie sobie- rzekłam stawiając patelnię na specjalnej desce- a ja przyniosę sok
- A ty  nie jesz?- zapytał Liam, nakładając sobie trochę spaghetti. 
- Nie, dzięki, jadłam wcześniej, bo musiałam wziąć leki, zjem sałatkę- rzekłam idąc do kuchni 
Wyjęłam z lodówki sok, wodę mineralną i sałatkę, po czym wróciłam do salonu. Chłopakom aż uszy się trzęsły.
{t.i}, Gordon Ramsay może ci buty czyścić, gotujesz genialnie!- dostałam już 1000- czną pochwałę od Liama
- Miło mi to słyszeć- uśmiechnęłam się, siadając do stołu
                   ***
- No dobra, przynieś ten garnitur- powiedziałam po odniesieniu talerzy i wstawieniu ich do zmywarki. 5 minut później przyniósł marynarkę od stroju. 
- Zastanawiam się jakim cudem to zrobiłeś- powiedziałam z sarkazmem, patrząc na pęknięty lewy rękaw
- To zasługa  Louisa- wrogo spojrzał na niego
- Oj tam,, chciałem przymierzyć…
- Ale ci mówiłem!
- Dobra, chłopaki, spokojnie,  coś zaradzimy, zaraz wracam- powiedziałam i poszłam do garderoby po mój zestaw do szycia. 
 - Siadajcie w salonie- poleciłam idąc z wielką walizą do nich
- Wow, co to jest?- Niall rozszerzył oczy na widok wielkiego czegoś, w kształcie  walizki, co tak naprawdę było profesjonalnym zestawem do szycia
- co by tu zrobić….- westchnęłam, nie mając pomysłu, jak to zaszyć, by nie było widać śladu szwów- o, wiem! Zaszyję na wewnętrznej stronie- powiedziałam i zabrałam się do roboty.
- Jej, ale ci to szybko idzie- powiedział Niall pod wielkim wrażeniem.
- Dzięki- odparłam, cały czas wpatrując się w maszynę do szycia
15 minut później, rękaw był gotowy. Poleciłam Liamowi, by przymierzył marynarkę, tak na wszelki wypadek.
- I jak?- zapytałam, oglądając rękaw z każdej strony
- Jak ze sklepu- uśmiechnął się, podziękował i schował garnitur do pokrowca. -Chłopaki, zbieramy się
- Nie!!! Jeszcze nie!- krzyknęli zasmuceni
-  Chłopaki, juto gala, musimy się wyszykować- rzekł Liam,a chłopaki w końcu mu przytaknęli
- Pa {t.i}- pożegnałam się z przyjacielem- i dzięki za marynarkę
- Cześć- pożegnałam się także zresztą ekipy i zamknęłam za nimi drzwi.
Uff… ciężki dzień- pogłaskałam Jerry'ego
                                                          ***

Hej!!! :) Witam wszystkich w 1 rozdziale, przepraszam Was z óry na to, że akcja toczy się tak powoli, ale nie rezygnujcie, po, 2-3 max rozdziałach, ff przejdzie do rzeczy ! ;)
Zapraszam do komentowania i czytania ;) :*  wystarczykropka, przecinek, itp. ;)

 
  

niedziela, 27 marca 2016

BOCHATEROWIE

                             





Magdalena Herbasiewicz- młoda, Polskiego pochodzenia instruktorka tańca mieszkająca od 6 lat w Londynie, by lepiej funkcjonować w świecie tańca, stworzyła swój pseudonim artystyczny Maggie Herbie, ale pozostała pod swoim nazwiskiem.



Niall Horan- młody, irlandzkiego pochodzenia piosenkarz.


Liam Payne- najlepszy przyjaciel Maggie od czasu jej pobytu w Londynie, oraz jej sąsiad. Wspiera ją kiedy tylko może.



Emma- najlepsza przyjaciółka Maggie od czasu wyjazdu do Londynu, poznały się na kursie tańca prowadzonego przez Aleksandrę. Umie każdego rozbawić i pocieszyć, łącznie z Magdą.




Taylor i Jenifer- przyjaciółki Maggi, poznały ją, gdy zaprzyjaźniony reżyser Herman potrzebował natychmiast makijażystki na plan filmu, w którym występowały.

                                     



                                                                
Caroline McCormic- koleżanka Maggie, poznały się, gdy Magda pomogła jej wydostać się z mieszkania jej brutalnego chłopaka. Pomogła jej, tymczasowo dała pokój u siebie i możliwość powrotu do normalnego życia.



Louis Tomlinson i Harry Styles- pozostali członkowie 1D, bliscy znajomi Magdy.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
HEJ! Witam w nowym opowiadaniu! ;) na początku akcja będzie leniwie się rozwijać, więc nie rezygnujcie, a potem przejdzie do rzeczy ;)
Zapraszam do komentowania! ;) to mi bardzo pomaga :*