DANGEROUS REALITY...
POV LIAM: -CO???- jak to???- zapytałem -jeszcze nie wiem, zwolnili go z więzienia - ale jest zabójcą i miał 25 lat wyroku! - polskie prawo…- wzruszyła ramionami - co masz teraz zamiar zrobić? - dalej żyć-odpowiedziała lekko, zupełnie w stylu Mag - jak by nic się nie stało? - a co?- zeszła z nami po schodach- jestem przeszkolona, w domu mam ochronę, a przy sobie mam glocka, nic mi się nie stanie, poza tym nie mogę żyć zamknięta w domu, myśląc, że mnie znajdzie i zabije, muszę normalnie funkcjonować- poklepała mnie po ramieniu - wiesz co zamierza i się nie boisz?- zapytał Lou - tak- podeszła do kuchni-już nie raz mi groził, nawet na rozprawie groził mi że jak ucieknie to mnie znajdzie, zgwałci i zabije- dodała poważnym głosem- za to, że byłam świadkiem w sprawie i że dzięki moim staraniom siedział w więzieniu. -Ej!!! „Słodkie życie” już leci!!!- przerwał Lou, mówiąc o ulubionym serialu chłopaków, no chyba nie wszystkich, bo Niall bardzo się skrzywił -Mogę zostać? Nienawidzę tego serialu- westchnął - Jasne, spoko, nie ma problemu-uśmiechnęłam się-zrobię coś do jedzenia POV. NIALL: - Pomogę ci- podszedłem do kuchni z nią- Radzisz sobie tak łatwo ze wszystkim, sama załatwiasz wszystko, papiery, rachunki itp., praktycznie nie reagujesz na wieść o tym że uzbrojony psychopata szuka cię gdzieś po mieście z siekierą no i nie przeszkadza ci samotność. Jak ty to robisz?- zapytałem, krojąc pomidor do sałatki, - Jakoś muszę, uśmiechnęła się- poza tym, trochę się boje, fakt, ale nie mogę dać się sterroryzować, bo dokładnie mu o to chodzi. Byłam samotna praktycznie odkąd byłam nastolatką, bo „rodzice” nie potrafili zrozumieć, że jestem inna, że nie lubię discopolo, a poza tym, byli zbyt starzy, kiedy mnie urodzili, po prostu była między nami zbyt duża różnica wieku. Czasami wyglądało to tak, że poza podobieństwem różniliśmy się bardzo, tak jak by mnie podmienili w szpitalu czy coś…- westchnęła, wpatrując się w deskę do krojenia.
Nie wiedziałem co powiedzieć, ja praktycznie nie miałem żadnej traumy w dzieciństwie, oprócz rozwodu rodziców. Musiałem zmienić temat. - Co to te… diskio… disco… polio?- nie potrafiłem tego poprawnie wypowiedzieć - Discopolo- zaśmiała się- nie musisz wiedzieć i nie żałuj. Nie zryło ci psychiki- zaczęliśmy się śmiać - Ok, no to co teraz?- westchnąłem, wycierając ręce - Hm.. wszystko zrobione, a żeberka w miodzie dochodzą w piekarniku. Zrobiłam więcej, bo jak znam życie, za jakieś pół godziny wejdą tu chłopaki i będą przeżywać kolejny odcinek, w którym reżyser miał kogoś uśmiercić, a jednak w cudooowny sposób bohater przeżywa- przekręciła oczami - O NIE!!! nienawidzę tego serialu- zaśmiałem się - przepraszam, muszę odebrać- wyjęła telefon i podeszła do salonu-Tak? Cześć, poczekaj ok? No dobra, za 5 min. na wyświetlaczu tak? Ok, pa- nic tego nie zrozumiałem - Sorki, nie będzie ci przeszkadzać jak porozmawiam z koleżanką z pracy? - nie, jasne, spoko- uśmiechnąłem się, zaciągając się pysznym zapachem żeberek, które już dochodziły w piecu - no to siadaj na sofę- pokazała mi palcem- i poczekaj, ok? - jasne-odparłem Mag poszła gdzieś po notatki, po czym spod sufitu wyciągnęła duży wyświetlacz, który obsługiwał funkcję skype-a - praca- wyjaśniła moje zdziwienie POV MAGGIE : -Halo?- rozpoczęłam rozmowę - Cześć- odpowiedziała Natalie- widzę, że nie jesteś sama…- dodała, spoglądając na Nialla, trochę dziwnie patrzącego na całe zajście - spoko, mów- machnęłam ręką - Nic nie słyszałaś?- spytała Natalie - A co miałam słyszeć?- zapytałam mocno zdziwiona - Eh, włącz TV na 199- westchnęła, tak też zrobiłam. Przez ostatnie nasze spotkania nie miałam czasu obejrzeć TV. Ukazał się mi program informacyjny, a po 5 minutach, sprawa, która mnie interesowała. „pechowa pomyłka tłumacza” opisywała wielką, karygodną pomyłkę w tłumaczeniu „na żywo” . Na wysokich szczeblach rozmów to niewybaczalne. - dlaczego posłali tam jakiegoś młokosa?- zapytałam lekko wkurzona- Natalie wzruszyła ramionami- na szczęście obrócili wszystko w żart, ale dziennikarze non stop o tym gadają…- westchnęła - i co ja mam z tym w związku- zapytałam - szef kazał ci przekazać, że za tydzień jedziesz do nas potłumaczyć kilka konferencji i doprowadzić do porządku „szkółkę”- wyjaśniła. - eh… no ok, zaraz załatwię sobie bilety i ogarnę pracę- uśmiechnęłam się do Natalie - W końcu się zobaczymy- mrugnęła do mnie oczkiem- A! Możesz wziąć ze sobą jedną osobę- dodała i rozłączyła się. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ -co to było?- zapytał Niall - praca-westchnęłam- chcesz ze mną jechać do Waszyngtonu?- zapytałam - serio? Mogę?- zapytał -jasne, czemu nie- uśmiechnęłam się - a tak z ciekawości: dla kogo pracujesz i co robisz, jeśli mogę wiedzieć-zapytał - tylko mi tu nie zemdlej- odpowiedziałam, wiedząc, że bardzo chciałby poznać jedną osobę- jestem tłumaczem rangi 5- najwyższej i pracuję dla………………………Prezydenta USA, Baraca Obamy!!!- wykrzyknęłam - CO???!!! NIE, nie wierze! Ej, chłopaki- krzyknął do chłopaków gorąco komentujących kolejny odcinek -Maggie pracuje dla Baraca Obamy! ROZUMIECIE???! OBAMY!!!- POTRZĄSNĄŁ Louisa -Okej, okej, uspokój się- co tak pachnie?- zapytał Lou - Siadajcie do stołu- poleciłam
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć Wam!!! Powracam z nowym rozdziałem, akcja leniwie się rozwija, ale nie bójcie się- za kilka rozdziałów, będzie gorąco :) dziękuje za tyle wyświetleń i proszę o komentarze, które mnie motywują i wiem, że Wam się to podoba ;), oraz proszę o posty na Twitterze z hasztagiem:
#ItrustyouPL
Do zobaczenia Directioners!!! ^^